Tak się kradnie w polskich drogeriach. „Ręce opadają”
Praca w drogeriach daje wgląd w rozmaite zachowania konsumenckie. Trzeba przyznać, że klientki nie zawsze prezentują się z najlepszej strony. Portal Wirtualna Polska Kobieta dotarł do pracownic, które opowiedziały o swoich doświadczeniach z najbardziej zdumiewającymi metodami kradzieży.

Praca z klientem nie należy do najłatwiejszych. Podczas wykonywania obowiązków zawodowych często można spotkać się z zachowaniami co najmniej niewiarygodnymi, które kojarzą się raczej z gagami powielanymi z komediach. Okazuje się jednak, że to nie wytwór wyobraźni scenarzystów, a samo życie. Pracownice drogerii zdradziły w rozmowie z portalem Wirtualna Polska Kobieta, że wiele klientek sięga po zadziwiające sposoby kradzieży.
Tak wyglądają kradzieże w polskich drogeriach. Klientka gryzła luksusowe szminki
Ania, jedna z rozmówczyń Wirtualnej Polski, już na początku pracy w popularnej drogerii w Krakowie dowiedziała się, że musi szczególnie uważać na pewną klientkę. Na kartce wiszącej na zapleczu zobaczyła zdjęcie kobiety z monitoringu oraz podpis informujący, że konsumentka ma w zwyczaju przychodzić do sklepu, odgryzać szminki i wynosić je w ustach (nie płacąc oczywiście ani grosza). Szybko okazało się, że ostrzeżenie było prawdą. Testery zaczęły błyskawicznie znikać, a Ania wraz z koleżankami z pracy odkrywała na nich ślady zębów.
Kobieta działała z pozoru dyskretnie. Podchodziła do półek z produktami najdroższych marek, udawała, że korzysta z wystawionych testerów, po czym odgryzała szminki w całości i wychodziła z drogerii. Po wyjściu ze sklepu najprawdopodobniej przekładała kosmetyki do pustych opakowań. Doszło do tego, że sklepowa złodziejka była już znana we wszystkich galeriach w Krakowie. Gdy zrozumiała, że kradzieże nie będą przychodzić jej z taką łatwością – zaczęła jeździć na drogeryjne wycieczki do Katowic. Zamiast „powodzenia” można nieco sarkastycznie powiedzieć „smacznego”.
Zobacz także: Dermatolożka zdradza, jak umyć gąbkę do makijażu. Wiele osób robi to źle
Złodzieje w drogeriach dobrze się kamuflują. „Ręce opadają”
Kasia, druga rozmówczyni portalu Wirtualna Polska Kobieta, przyznaje, że osoby trudniące się kradzieżą w drogeriach nie kojarzą się ze stereotypowym obrazem złodzieja. Opisuje tę grupę klientek jako eleganckie kobiety w markowych ubraniach i pełnym, starannym makijażu. Kasia twierdzi jednak, że bardzo często to właśnie one sięgają po najbardziej bezczelne metody wynoszenia ze sklepu produktów.
Jedna z pań miała chować cienie do powiek zabrane z półek w drogich rękawiczkach ze skóry. Inna kobieta trudniła się kradzieżą wraz z mężem. Para przychodziła do drogerii z dziećmi i – rzecz jasna – wózkiem. To właśnie on służył im do chowania rzeczy, które przypadły im do gustu. W końcu małżeństwo „wpadło” – podczas wyjścia sklepowa bramka zaczęła pikać, a ochroniarz znalazł w wózku kremy marki Chanel, flakoniki perfum oraz paletę cieni do powiek za ponad 300 złotych. Przyłapani złodzieje próbowali obarczyć winą dzieci, wbrew nagraniom z monitoringu twierdząc, że to na pewno pociechy włożyły produkty do wózka.
- Co trzeba mieć w głowie, żeby robić ze swoich dzieci złodziei? Ręce opadają! - podsumowuje Kasia w rozmowie z Wirtualną Polską.
- Panie nagminnie popełniają ten błąd. Taki makijaż bezlitośnie dodaje lat
- Kosmetyki nietestowane na zwierzętach. Co trzeba o nich wiedzieć? [LISTA]
- Żyje z porażeniem mózgowym. Pokazała, jak wykonuje makijaż
Gwiazdy bez makijażu. Te kobiety nie boją się pokazać w naturalnym wydaniu [ZDJĘCIA]
