Obserwuj w Google News

Przepłynął 61 kilometrów w wydrążonej dyni. Ustanowił rekord Guinnessa

2 min. czytania
30.10.2023 11:36
Zareaguj Reakcja

Na miejsce w Księdze Rekordów Guinnessa zapracowali nie tylko ludzie o imponujących umiejętnościach, ale i osoby wyróżniające się nieszablonowym myśleniem i szalonymi pomysłami. Do drugiej grupy z pewnością należy Steve Kueny. Amerykanin wyhodował ogromną dynię, a następnie wykonał z niej prowizoryczną łódź i przepłynął ponad 60 kilometrów.

Przepłynął 61 kilometrów w wydrążonej dyni. Pobił rekord
fot. Beata Zawrzel/REPORTER/East News, KCTV/KRCG/Facebook

Co ciekawe, Kueny nie jest pierwszą osobą, która podjęła się tego wysoce niestandardowego działania. Przed jego wodną podróżą znaleźli się inni śmiałkowie, którzy zdecydowali się na dyniową żeglugę. Steve – mieszkaniec Lebanon w stanie Missouri - pobił jednak wszystkie odnotowane dotychczas rekordy w tym zakresie. Płynął wiele godzin, by „przeskoczyć” historyczny wynik, należący dotychczas do Daune’a Hansena z Nebraski.

Redakcja poleca

Płynął w wydrążonej dyni przez 11 godzin. Pobił rekord Guinnessa

Przygoda Steve’a Kueny’ego nie zaczęła się w momencie, w którym wsiadł do wydrążonej dyni, a znacznie wcześniej – na początku postanowił bowiem samodzielnie wyhodować gigantyczne warzywo. Portal WP genialne.pl informuje, że gdy dynia osiągnęła już niezwykłe rozmiary (ważąc niemal 590 kilogramów), mężczyzna rozpoczął przygotowania do swojej niezwykłej wyprawy. Umożliwiła mu je współpraca z klubem kajakowym Paddle KC. Przed podjęciem się bicia rekordu Steve musiał skupić się również na załatwianiu rozmaitych spraw urzędowo-biurokratycznych. W kontakcie z mediami zachowywał skromność. - Jestem tylko gościem z dynią i dziwacznym poczuciem przygody, który chce się dobrze bawić – wyjaśniał w rozmowie z KCTV.

Mężczyzna stworzył warzywną łódź poprzez wydrążenie dyni oraz umieszczenie na jej dnie kilku torebek z piachem, by zapewnić ekscentrycznemu środkowi transportu wystarczającą stabilność. Nie były to szczególnie komfortowe warunki – jedynymi czynnościami, które mógł wykonywać w takich okolicznościach Steve, były klęczenie i towarzyszące mu wiosłowanie.

Reprezentanci Księgi Rekordów Guinnessa poinformowali śmiałka, że musi przepłynąć 38 mil (około 61 kilometrów), by rekord został uznany. Kueny zaakceptował warunki – by osiągnąć ten wynik, płynął po rzece Missouri przez 11 godzin.

Zobacz także: "Pumpkin pie smoothie" to hit na TikToku. Oto szybki przepis

Przepłynął w dyni 61 kilometrów. To nowy rekord

Punktem startowym podróży Steve’a okazało się Kansas City – największe miasto w stanie Missouri. Mężczyzna postanowił przepłynąć aż do niewielkiej miejscowości Napoleon. Spędził niemal połowę doby na wiosłowaniu. W przygodzie towarzyszyli mu koledzy z klubu Paddle KC, którzy cały czas płynęli nieopodal dyniowej łodzi, dopingując Steve’a.

Podróż trwająca od 7:30 do 18:18 zakończyła się sukcesem. Dystans, który przebył Kueny, wyniósł 61 kilometrów. Ten wynik okazał się wystarczający. Steve trafił do Księgi Rekordów Guinnessa, choć całe przedsięwzięcie przypłacił zmarznięciem i ogromnym zmęczeniem.

Nic nie wskazuje na to, by poprzedni właściciele dyniowego rekordu próbowali w najbliższej przyszłości odzyskać utracone tytuły. Lokalna stacja telewizyjna KRCG przypomina wypowiedź Daune’a Hansena z Nebraski – poprzednika Steve’a Kueny’go: - Prawdopodobnie nie spróbuję tego po raz kolejny. Jeśli ktoś pobije ten rekord, to mu się ukłonię, bo jest twardzielem.

Nie przegap
Popularne odmiany dyni
5 Zobacz galerię
fot. Shutterstock