„Pornoli się naoglądałaś, że tak się wygoliłaś?” Co kobiety słyszą od polskich ginekologów?
– Chcemy uczulić lekarzy i lekarki, że jesteśmy różne, mamy swoją wrażliwość i swoje granice. Chcemy decydować i mieć świadomość tego, co się z nami dzieje. Chcemy, żeby nam ufano. Oczekujemy szacunku i traktowania nas po partnersku, nie przedmiotowo – tłumaczą Domi i Asia, które na Instagramie prowadzą profil o nazwie Patoginekologia. Publikują na nim nadesłane przez kobiety cytaty, zasłyszane w gabinetach ginekologicznych. Niektóre sprawiają, że cierpnie skóra.

– W wieku 13 lat trafiłam do ginekologa z powodu zmiany skórnej w okolicach intymnych. Wydepilowałam się, aby ułatwić badanie i lepiej pokazać problem. Była to moja pierwsza taka wizyta, umówiłam się więc do lekarza-kobiety. Lekarka spojrzała na mnie i ostrym tonem powiedziała: "A ty co, pornoli się naoglądałaś, że tak się wygoliłaś?" – wspomina jedna z internautek w wiadomości nadesłanej do administratorek profilu Patoginekologa, zrzeszającego osoby, które w gabinetach ginekologicznych spotkały się z nieodpowiednim traktowaniem lekarzy.
Niestety, podobnych relacji na profilu jest o wiele więcej. Kobiety właściwie nagminnie skarżą się na ginekologów, którzy odmawiają im dostępu do antykoncepcji oraz bagatelizują ich problemy zdrowotne. – Czułam ból przy stosunkach z moim ówczesnym (i pierwszym) chłopakiem. Ginekolog stwierdził, że widocznie ten penis do mnie nie pasuje i muszę zmienić partnera – możemy przeczytać w kolejnym wpisie.
Podzielenie się swoją historią ma wymiar „terapeutyczny”
Profil Patoginekologia powstał pół roku temu. Przez zaledwie kilka miesięcy zdobył zaufanie ponad 18 tys. internautek, kobiet w różnym wieku. Ponad 150 pacjentek podzieliło się z twórczyniami inicjatywy swoimi traumatycznymi przeżyciami z wizyt w gabinetach ginekologicznych.
– Chcemy być bezpieczną przestrzenią dla dziewczyn, w której mogą mówić o osobistych doświadczeniach, często trudnych i bolesnych – zaznaczają Domi i Asia, administratorki. – Wiemy, że podzielenie się swoją historią ma często wymiar „terapeutyczny”. Przynosi ulgę i pozwala dostrzec, że w swoim doświadczeniu nie jesteśmy same. To buduje wspólnotę doświadczenia – podkreślają.
Domi i Asia zaznaczają również, że skrzynka Patoginekologii dosłownie pęka w szwach. Wiadomości od kobiet, które podczas wizyty u ginekologa spotkały się z krzywdzącą opinią, brakiem profesjonalizmu, a czasami po prostu chamstwem i złośliwością, wciąż przybywa. To świadczy o tym, jak wielka jest skala problemu, o którym w przestrzeni publicznej mówi się rzadko lub nie mówi się wcale.
– Zawód lekarza w Polsce uchodzi za prestiżowy. Cieszy się społecznym uznaniem i zaufaniem. Jednak z osobistych doświadczeń pacjentek, korzystających z usług ginekologicznych, wyłania się zupełnie inny obraz lekarzy. Widzimy nadużycia, przemocowe traktowanie, poniżanie, zawstydzanie, karanie m.in. za podejmowanie własnych decyzji o aktywności seksualnej, ciele, macierzyństwie lub rezygnacji z niego – zaznaczają Asia i Domi.
Nie zgadzamy się na takie traktowanie kobiet w gabinetach ginekologicznych, dlatego postanowiłyśmy, że będziemy te dramatyczne historie udostępniać. Nawet nie musimy w żaden sposób ich komentować. One komentują się same.
„Słyszymy nawet o odmawianiu pomocy kobietom ze względu na ich otyłość”
Co Polki słyszą w gabinetach ginekologicznych? Wiadomości, które od internautek otrzymują administratorki profilu Patoginekologia, przyprawiają o dreszcze. Domi i Asia podkreślają, że niektórzy lekarze podczas wizyt ginekologicznych potrafią być dla pacjentek wyjątkowo okrutni i oceniający.
– Internautki bardzo często dzielą się z nami doświadczeniami bodyshamingu. Jesteśmy oceniane i zawstydzane za to, że się depilujemy lub nie, że mamy taką lub inną budowę ciała, mniejszy lub większy biust. Słyszymy też o fatfobii, a nawet o odmawianiu pomocy kobietom ze względu na ich grubość – zaznaczają. Tłumaczą również, że to doświadczenia szczególnie trudne dla kobiet młodych, które dojrzewają, odkrywają swoją cielesność i dopiero poznają seksualność.
Od ginekologa usłyszałam, że mam piękną cipkę i że lekarz długo takiej nie oglądał, dodatkowo pięknie pachnie.
Kobiety skarzą się także na to, że niektórzy lekarze nie traktują poważnie problemów pacjentek, ignorują dolegliwości bólowe występujące przy współżyciu oraz miesiączce i nie tłumaczą diagnoz, które stawiają.
Lekarka podczas badania wykryła nadżerkę. Jako nastolatka nie miałam pojęcia, co to jest i zapytałam. Usłyszałam "proszę sobie wpisać w internet".
„Do tej pory we mnie siedzi ten wstyd, a przecież to nie ja powinnam się wstydzić”
Co czują kobiety, które podczas wizyty u ginekologa doświadczają krytyki, ośmieszania i przemocy słownej? Internautki wspominają przede wszystkim o wstydzie. Czasami to uczucie nie ustępuje mimo upływu czasu, wpływając na podejście pacjentki do swojego ciała. Nieprzemyślane i nieodpowiednie zwroty lekarzy wywołują lub wzmacniają kompleksy, a także zniechęcają do regularnych badań profilaktycznych i dbania o zdrowie. Bo po traumatycznym przeżyciu w gabinecie lekarskim, strach przed następną wizytą staje się ogromny.
Mam traumę i duży lęk. Nie umiem mówić, co mnie boli i jak się czuję
– Mamy nadzieję, że naszą działalnością przełamałyśmy temat tabu. Dostajemy wiadomości od osób, które widząc, że nie tylko one doświadczyły przemocy w gabinecie ginekologicznym, czują się wzmocnione. Dzięki temu odkryły w sobie siłę, by wyrażać gotowość, stawiać granicę. Zaznaczają, że jeśli podczas wizyty u lekarza doszłoby do jakiejś formy nadużycia, byłyby gotowe reagować – podkreślają twórczynie profilu.
„Środowisko ginekologiczne w Polsce nie chce stanąć po stronie pacjentek”
Z czego wynika nieodpowiednie, lekceważące podejście niektórych lekarzy do pacjentek? Domi i Asia zwracają uwagę na jeszcze jedną patologię polskiej ginekologii. – Środowisko ginekologiczne w Polsce nie chce stanąć po stronie pacjentek – zaznaczają i podkreślają, że mają na myśli głównie kwestie dotyczące prawa aborcyjnego w Polsce.
– Prawo zakazuje aborcji, utrudnia kobietom dostęp do antykoncepcji, w tym awaryjnej oraz in vitro. Tymczasem lekarze nie komentują tematów, które są ważne dla kobiet, ich pacjentek – zaznaczają.
– Gdzie byli lekarze, kiedy setki tysięcy osób protestowały przeciwko zakazowi aborcji? Gdzie są lekarze, kiedy przed sądem sądzona jest aktywistka aborcyjna, której grozi więzienie? Gdzie jest głos lekarzy, kiedy w Sejmie jest czytany kolejny bzdurny projekt antyaborcyjny? Jak to możliwe, że lekarze nie protestują przeciwko tym wszystkim bzdurom, które są opowiadane w przestrzeni publicznej m.in. o aborcji? Że nie domagają się pełni prawa dla siebie, by mogli jak należy wykonywać swój zawód? – pytają Asia i Domi, podkreślając, że to oburza również internautki, które angażują się w działanie ich profilu.
Lekarze nie chcą wspierać kobiet i ich indywidualnych decyzjach. Widzimy to nie tylko w lawinie tych potwornych historii, które do nas spływają, ale również w ich postępowaniu, jeśli chodzi o dostęp do aborcji w Polsce
RadioZET.pl