"Myślałam, że umiera, a ona miała orgazm". Asystentka seksualna ujawnia sekrety swojej pracy
- Społeczeństwo nie przygotowuje osób z niepełnosprawnościami do zakładania rodzin, wychowywania dzieci i normalnego życia – mówi Vladana Augstenova, czeska asystentka seksualna. Jej klienci są różni - niektórzy nie mówią, inni nie mogą się ruszać. Łączy ich jednak chęć zmiany życia intymnego. Vladana wyjaśnia w rozmowie z portalem RadioZET.pl, dlaczego traktuje swoją profesję jako odpowiedź na wszystkie modlitwy oraz w jaki sposób sprawia, że dorośli ludzie po raz pierwszy dotykają własnych okolic intymnych.

Małgorzata Pelka, RadioZET.pl: Niektórzy postrzegają seks tylko jako potrzebę biologiczną, inni – jako temat tabu. Zakładam, że w twoim przypadku to pojęcie ma nieco więcej głębi.
Vladana Augstenová*: Wiele lat temu miałam ogromny problem z seksem. Nie umiałam osiągnąć orgazmu, nie czułam pewności siebie. Bałam się miłości i, przede wszystkim, miałam kłopoty z mężczyznami. W wieku 19 lat zawarłam małżeństwo. Mąż stosował wobec mnie przemoc psychiczną. Później zostałam samotną matką i ze względu na córkę nie chciałam w domu żadnych facetów, więc przed długi czas to było moje jedyne doświadczenie. Czułam, że w mojej seksualności jest coś problematycznego; byłam przestraszona i nieśmiała, a z drugiej strony miałam liczne traumy oraz obsesję na punkcie seksu. Z tego powodu zaczęłam traktować go jak nałóg, jak fast food. Nie znałam definicji emocji, nie wiedziałam, czym naprawdę są, więc robiłam wszystko bez uczuć.
Potem weszłam w drugi związek. Facet był hazardzistą i spotykał się z innymi kobietami za moimi plecami. Odeszłam od niego z brakiem jakiegokolwiek zaufania do mężczyzn jako konsekwencją tej sytuacji. To sprawiło, że zwróciłam się w stronę prostytucji. Chęć ukarania samej siebie stała się główną intencją, bo byłam bardzo naiwna. Jednocześnie chciałam lepiej się poznać. Pomyślałam: „Chciałabym się dowiedzieć, czym tak naprawdę jest seksualność, kim jestem, jak mogę stać się lepsza”.
Podjęłaś tę decyzję świadomie. Jaki był rezultat?
Zaczęłam pracować jako prostytutka w wieku 40 lat. Byłam wystarczająco dojrzała, by przyznać, że kompletnie zatraciłam samą siebie. Chciałam coś zmienić, a ta cała droga przeistoczyła się w absolutnie piękne doświadczenie.
Wcześniej pracowałam jako tancerka w klubach erotycznych – potrzebowałam pieniędzy, miałam duży dług po hazardziście i komorników tuż za plecami. Nagle zaczęłam mieć erotyczne sny. Zdecydowałam, że to czas na zmianę. Rozpoczęłam pełnienie usług seksualnych w charakterze dodatku do mojej codziennej pracy.
Początki nie były łatwe. Każdej nocy jechałam 60 kilometrów, żeby dostać się do Pragi. Podczas pierwszego miesiąca pracy jako prostytutka zaczęłam intensywnie pić alkohol. Codziennie siedziałam w swoim samochodzie, słuchałam smutnej muzyki i płakałam, zastanawiając się, dlaczego jestem taka nieszczęśliwa. Ale miałam szczęście – spotkałam naprawdę miłych mężczyzn, bardzo fajne koleżanki z pracy. Zaczęłam patrzeć na swoją sytuację z dystansu: uprawiałam seks z fantastycznymi facetami, dostawałam od nich pieniądze, zyskałam możliwość uczenia się od bardziej doświadczonych koleżanek. Miałam silne przeczucie: „Muszę to kontynuować”.
Mój obecny zawód jest błogosławieństwem, odpowiedzią na wszystkie rzeczy, o które prosiłam wszechświat czy Boga: „Proszę, proszę, proszę. Pomóż mi znaleźć coś, co bardzo lubię, moje prawdziwe powołanie, moją misję”. Przełom przyszedł z pomocą pewnej małej książeczki o tantrze, którą gdzieś znalazłam. Przeczytałam ją i powiedziałam sobie: „Wow, coś wspaniałego”. Naprawdę poruszyła mnie do głębi, ale musiałam odłożyć ją na bok i wrócić do pracy. To był oczywiście interesujący okres w moim życiu: dużo różnych ludzi, ładne ubrania, pieniądze. Ale musiałam wzrosnąć jako człowiek, więc...zaczęłam prosić moich klientów o informację zwrotną.
To bardzo nietypowe.
Nie do końca wiedziałam, co robię, więc zdecydowałam się zebrać opinie. Pracowałam w ten sposób wiele lat. Postanowiłam nauczyć się mężczyzn i ich zrozumieć, bo nie miałam o nich bladego pojęcia. Doświadczenia z poprzednimi partnerami nie pomagały.
Miałam dość klubów nocnych, ale nie chciałam przestać uprawiać seksu. Głęboko czułam, że jest to dla mnie korzystne i niezbędne dla mojego uzdrowienia. Posłuchałam intuicji. Spłaciłam dług i zainwestowałam resztę pieniędzy, którymi dysponowałam, w kursy dotyczące tantry. Po roku znalazłam mieszkanie w Pradze, więc przeprowadziłam się, zabierając moje dwa psy i trochę rzeczy. Jednocześnie zaczęłam zgłębiać bodywork (dziedzina kompleksowych technik manualnych – przyp. red.) i mapowanie waginy (technika stymulacyjna mająca na celu przywrócenie wrażliwości w kobiecym ciele – przyp. red.). Po zakończeniu kursów postanowiłam przestać oferować seks innym. Chciałam pracować seksualnie, ale bez jakiegokolwiek współżycia.
Zobacz także: Eugeniusz 40 lat temu zakochał się w pielęgniarce. Teraz córka szuka tajemniczej Jolanty
Dlaczego?
Patrzę na stosunek jak na głęboką, intymną ingerencję w ciało. Odkryłam, że mogę bardziej pomóc ludziom, jeśli nie uprawiam z nimi seksu. Uświadomiłam sobie, że klienci nie widzieli we mnie człowieka, tylko obiekt seksualny. Po tej decyzji zrezygnowałam z odbywania stosunków również w życiu prywatnym – nie doświadczyłam penetracji przez następne cztery lata. Chciałam oczyścić swoje ciało i umysł, więc rzuciłam też picie alkoholu, palenie papierosów i jedzenie mięsa. To był jedyny sposób na to, żebym poczuła się całkowicie wolna. Ostatecznie wróciłam do jedzenia mięsa, ale robię to tylko wtedy, gdy odwiedzam moją mamę (śmiech). Podczas wszystkich tych zmian koncentrowałam się na przyswajaniu nowych rzeczy. Siedziałam w mieszkaniu, żeby czytać i się edukować. Kompletnie się odizolowałam, by zrozumieć siebie i innych. Teraz wiem, że wszyscy, mimo wielu różnic, po prostu chcą być kochani i czuć tę miłość na zewnątrz i wewnątrz.
To dość znaczące, biorąc pod uwagę, że obecnie pracujesz z osobami z niepełnosprawnościami. Jakie są największe różnice, które dostrzegasz między tą profesją a twoim poprzednim zawodem?
Po pierwsze – zupełnie inne ograniczenia. Teraz czuję się pewnie z samą sobą, więc mogę stawiać wyraźne granice. Nie chcę tracić kontroli. Oczywiście brak stosunku nie podlega negocjacji; jeśli ktoś zatapia się w seksie, staje się jednym, wielkim chaosem. Praca z ludźmi z niepełnosprawnościami to również wielki cud – mogę przetransformować swoją energię w coś o głębszym znaczeniu.
Ta praca jest nietypowa. Nie reklamuję się intensywnie, używam tylko mojej strony internetowej. Nie mam cennika. Interesuje mnie przede wszystkim decyzja moich klientów, którzy chcą świadomie coś zmienić.
Zobacz także: Podają przepis na udany związek. Rozmowa z terapeutami intymności
Kim są ludzie, z którymi pracujesz?
Kategorie, do których mogłabym ich przyporządkować, nie istnieją. Te osoby łączy pewna wspólna cecha: decydują, że potrzebują pomocy. Zawsze upewniam się, że moi klienci mają konkretną intencję. Cały proces powinien skupiać się na nich, nie na mnie, dlatego odmawiam współpracy, gdy słyszę: „Jesteś piękną kobietą, chcę po prostu spędzić z tobą czas”. Jestem tylko ich pomocnicą i przewodniczką; mogę wspierać ich podczas poszukiwania rozwiązań. Działam też trochę jak nauczycielka czy coach. Zazwyczaj bezpośrednio wyjaśniam: co mogę zrobić, co oni mogą zrobić, jakie są moje granice.
Właściwie pracuję ze wszystkimi – klientami na wózkach, osobami z ograniczoną mobilnością, autystykami, ale również z mężczyznami doświadczającymi problemów z impotencją czy ludźmi z obsesją na punkcie seksu. Niektórzy mają za sobą trudne doświadczenia lub seksualne traumy; innych całkowicie zniszczył sposób, w jaki społeczeństwo patrzy na seks. Współżycie czy pornografia nie wywołują już w nich podniecenia. Tak nawiasem mówiąc, to wydaje mi się, że żyjemy w erze zbyt dużej dostępności – nie ma już romansu, nie ma tajemnicy.
Wszystkie z tych osób muszą włożyć ogromny wysiłek w cały proces. Nie mogę po prostu wziąć ich za rękę jak dzieci i powiedzieć „Chodźcie, idziemy”. Ćwiczenia i skupianie się na własnej intuicji są ich własną odpowiedzialnością.
Czasem trzeba im powiedzieć: „Przepraszam, ale nie mogę z tobą pracować”. Powody bywają różne – dana osoba nie jest życzliwa, nie ma dobrej chemii...Zawsze mogę to określić podczas rozmów z mężczyznami. Gdy słyszę „Chcę uprawiać z tobą seks”, „Chcę cię pocałować”, „Chcę zobaczyć cię nago”, już wiem, że to nie zadziała – ani dla nich, ani dla mnie. Nie chcę przysparzać im więcej traum. Kiedy coś takiego się dzieje, mówię zazwyczaj: „Proszę, znajdź inną asystentkę seksualną”.
Można odnieść wrażenie, że seksualność osób z niepełnosprawnościami nadal jest tematem tabu.
Oczywiście. Osoby z niepełnosprawnościami są dotykane jak dzieci, nie jak dorośli. Słyszą: „Jesteście dziewczynkami, jesteście chłopcami, ale jesteście niepełnosprawni”. Społeczeństwo nie przygotowuje ich do zakładania rodzin, wychowywania dzieci, normalnego życia. Czasem rodzice zastanawiają się: „Co zrobimy, gdy nasze dziecko dorośnie i będzie chciało uprawiać seks?”.
Dzięki moim klientom rozumiem, że energia seksualna jest ogromnym cudem. Niektórzy z nich nie potrafią w pełni mówić, inni nie mogą się ruszać, ale nadal mają swoje potrzeby i pragnienia. Trzeba jednak pamiętać, że asystentki seksualne mogą pomóc tylko tym ludziom, którzy wiedzą, co się z nimi dzieje. Intencja i zgoda są niezbędne.
Czasem nawet samo dotknięcie ramienia miewa seksualny charakter; zasadnicze są również rozmowy o seksie – to duży krok dla moich klientów. Chcę też podkreślić, że ciało tak naprawdę nie jest ważne; największy nacisk kładę na aspekt mentalny.
Zobacz także: Są po trzydziestce, nie chodzą do ginekologa. "Mam taką traumę"
Zakładam, że używane przez ciebie techniki różnią się w zależności od klientów, z którymi pracujesz. Jakich metod używasz?
Istnieje wiele technik. To niemożliwe, by opisać tylko jeden schemat postępowania. Wszystko opiera się na potrzebach klientów i rzeczach, na których chcą się skupić. Zawsze zaczynam od konwersacji – konsultacja stanowi pierwszy krok, którego nie można pominąć. Dzięki temu mogę pomóc klientom w znalezieniu ich intencji. Korzystam z bodyworku, czasem wykonuję też masaże tantryczne; nie zawsze pracuję z nagimi ciałami. Mój zawód obejmuje nie tylko dotyk, ale i sposób mówienia czy to, jak staram się znaleźć czyjeś wewnętrzne światło.
Techniki, których używam, mają korzenie właśnie w dziedzinie bodyworku: to mapowanie waginy, odbytu i całego ciała czy masaże. Asystencja seksualna dla osób z niepełnosprawnościami również jest techniką sama w sobie – czasem muszę odwiedzić z moimi klientami sex shop lub po prostu gdzieś z nimi wyjść. Asystentki seksualne są jak przyjaciółki...ale oczywiście z ograniczeniami. Osoby z niepełnosprawnościami mają większą szansę, żeby się w nas zakochać, bo zazwyczaj nie posiadają dużego doświadczenia. Musimy być ostrożne, ponieważ poszukują dotyku, bycia blisko drugiego człowieka. Mogą spotykać się z jedną asystentką seksualną tylko raz w miesiącu, by się nie uzależnić. To szczególnie ważne dla osób w spektrum autyzmu – często są niezwykle wrażliwe, zatem trzeba pamiętać o nietworzeniu potencjalnej traumy.
Sama zawsze muszę być czujna ze względu wielu różnych klientów, w tym seniorów. Wyrządzenie komuś krzywdy jest łatwe, dlatego wydałam mnóstwo pieniędzy na kursy, na szkołę. To piękna praca, ale i wielka misja. Przyznaję, że w ciągu kilku ostatnich lat zmagałam się z ogromnym syndromem wypalenia.
Jak się czułaś i jak to rozwiązałaś?
Najpierw zaczęłam odczuwać ogromne zmęczenie. Potem przyszedł COVID – nie było możliwości pracy, więc miałam jedne wielkie wakacje (śmiech). Podczas ostatnich trzech udało mi się skończyć szkołę, ale byłam wyczerpana. Chciałam pracować, aczkolwiek musiałam skupić się na sobie. Byłam zmotywowana – tylko moje ciało czuło się zmęczone. Musiałam jeszcze bardziej się pokochać: zaczęłam regularniej praktykować jogę, skupiłam się na spędzaniu czasu z wnukami. Zaufałam intuicji, więc musiałam przejść przez duży proces. Wszyscy, którzy wykonują ten zawód muszą troszczyć się również o siebie.
A potem wróciłaś do pracy. Wydaje mi się, że w naszej rozmowie pada wiele dużych słów: misja, energia, intencja. Zapewne łączy się z nimi sporo wyjątkowych wspomnień z twoimi klientami.
Wszyscy są silni i wyjątkowi. Każdy ma swoją własną historię. Sądzę, że mogę opowiedzieć o pewnej pani, która była sparaliżowana, z bardzo zaawansowaną niepełnosprawnością ruchową. Zawsze siedziała w jednej pozycji, nie mogła ruszać nogami, miała podkurczone ręce. Jej opiekunka z instytucji, w której przebywała, nie wiedziała, co z nią zrobić. Personel kupił jej wibrator, żeby mogła się masturbować, ale nie była w stanie nawet go utrzymać; zadzwonili więc do mnie, a ja nawigowałam tę kobietę, by mogła poczuć swoje ciało. Muszę przyznać, że nie przepadam za wibratorami i tymi wszystkimi plastikowymi gadżetami – naturalne sposoby i własne części ciała są według mnie najlepsze. Poprowadziłam dłonie kobiety tak, by mogła dotknąć swojej waginy pierwszy raz w życiu. Była taka szczęśliwa. Nie mogła mówić – komunikowała się za pomocą ruchów gałek ocznych – wydała z siebie tylko dość wyjątkowy okrzyk (Vladana imituje dźwięk). Na początku się przestraszyłam, myślałam, że umiera, a ona miała orgazm! Zobaczyłam na jej twarzy szeroki uśmiech. Miała 37 lat i nigdy wcześniej nie doświadczyła seksualnego dotyku. Nauczyłam też jej opiekunkę, w jakich pozycjach powinna ją układać, by ta mogła się dotykać. To było piękne.
Innym razem miałam 17-letniego klienta. Umiał się poruszać, ale był nieśmiałym autystykiem i nieustannie masturbował się na ulicy, w publicznej przestrzeni. Jego rodzice i nauczyciele mieli problem – robił to wszędzie, bez żadnych zahamowań. Podczas rozmowy wyjaśniłam mu, co może robić, w jaki sposób może się masturbować, jak wygląda kobiece ciało. Konwersacja zmieniła dużo. Gdy czuł napięcie, był w stanie zakomunikować rodzicom czy nauczycielom: „Muszę być sam, proszę”.
Jaka jest najważniejsza rzecz, o której należy pamiętać, pełniąc usługi z zakresu asystencji seksualnej?
Musisz pozwolić, by czyjeś światło naprawdę świeciło, ale szanuj także ciemną stronę. Przypominaj sobie o tym, że życie jest niesamowite i pełne cudów. Pracuj z ludźmi, którzy mają pewność, że chcą zmiany. Uwierz w znaki.
*Vladana Augstenová – certyfikowana bodyworkerka CSB. Dyplomowana specjalistka z zakresu prawa socjalnego – kierunek ukończyła w ramach kształcenia w wyższej szkole zawodowej (DiS). Wiceprzewodnicząca komisji w organizacji non-profit Rozkoš bez rizika; w ramach stowarzyszenia występuje również w zespole teatralnym The Delight. Asystentka seksualna osób z niepełnosprawnościami.
Źródło: Radio ZET