Ksiądz odniósł się do łańcuszków internetowych. Tak je podsumował
Pewnie wiele razy spotkałeś się z tzw. internetowym łańcuszkiem. Popularny na TikToku oraz Instagramie ksiądz Piotr Jarosiewicz postanowił odnieść się do podobnych wiadomości. Wyjaśnił, czy zbagatelizowanie ich rzeczywiście może przynieść nieszczęście – chorobę lub śmierć bliskiej osoby. Duchowny nie przebierał w słowach. Wyraził się bardzo dosadnie.

Czym właściwie jest internetowy łańcuszek? To wiadomość – często wysyłana SMS-em lub przy pomocy komunikatora internetowego – zawierająca w treści polecenie lub prośbę o rozesłanie jej do jak największej liczby odbiorców i w jak najkrótszym czasie. Zazwyczaj w treści wspomnianego łańcuszka pojawia się groźba lub przestroga. „Jeśli nie wykonasz polecenia, spotka cię nieszczęście, twój dom ulegnie zniszczeniu, a twoja rodzina zachoruje” – straszy nadawca kolejnych odbiorców.
Łańcuszki bardzo popularne były kilkanaście lat temu, dziś jednak również można na nie natrafić. Niektórzy wierzą, że to wiadomości, które rzeczywiście mogą odmienić los i sprowadzić na domowników nieszczęście. Aby ustrzec się przed złą energią, wykonują więc polecenia wskazane w treści. Czy takie działanie ma sens?
Ksiądz postawił sprawę jasno. To myśli o internetowych łańcuszkach
Ks. Piotr Jarosiewicz jest jednym z najbardziej znanych duchownych działających aktywnie w mediach społecznościowych. Jego profil obserwuje ponad 280 tys. użytkowników TikToka. Duchowny wykorzystuje zasięgi, które udało mu się zbudować, by głosić słowo Boże i rozwiewać wątpliwości wierzących internautów. Często i chętnie odpowiada również na pytania, które zadają mu obserwatorzy.
Zobacz również: Marta jest córką księdza. „Koleżanka wykrzyczała, że ochrzcił mnie własny ojciec”
Jeden z internautów zapytał ks. Piotra Jarosiewicza, czy internetowe łańcuszki, które zazwyczaj zawierają przestrogi i groźby, rzeczywiście mogą wpłynąć na los osób, które je otrzymały i sprowadzić nieszczęście na członków ich rodzin. Obserwator nawiązał do spamu, z jakim zetknął się niedawno. „Wyślij to X osobom, to otrzymasz łaskę zdrowia” – brzmiała treść wiadomości.
Duchowny stanowczo zaprzeczył, by tego typu wiadomości miały jakąkolwiek moc. „Moje niewysłanie komuś wiadomości czy nieudostępnienie posta leży w gestii tego, że Bóg jest miłością? Przecież jego miłość jest tak wielka, że przekracza udostępnienie lub nieudostępnienie" – pokreślił. „Bóg nie kocha za coś. Po prostu kocha bez żadnego ‘ale’, bez żadnego udostępnienia” – dodał.