Oceń
Najważniejsze jest to, że został wypromowany w najlepszy z możliwych sposobów.
Bourges to urocze miasto w środkowej Francji. Do tej pory słynęło z pięknej katedry świętego Szczepana i pałaców, jednak od kilku dni największą atrakcją turystyczną jest niepozorna kajpka. Bouche a Oreille przez pomyłkę została uhonorowana gwiazdką Michelin. To prestiżowe wyróżnienie trafia tylko do najlepszych lokali na świecie.
Do tej pory do Bouche a Oreille przychodzili stali klienci, mieszkańcy i pracownicy okolicznych firm. Za około 40 złotych można tam zjeść niewyszukane lunche w stylu obiadów domowych. Jak czytamy na TheGuardian.com, to syn właścicielki lokalu, Véronique Jacquet, odebrał telefon, z którego dowiedział się, że rodzinny biznes został właśnie doceniony najbardziej prestiżowym wyróżnieniem.
Niemal umarł ze śmiechu - wspomina kobieta.
Nietragiczna pomyłka
W najnowszym katalogu Michelin faktycznie znalazł się lokal o nazwie Bouche a Oreille. Jednak komisja nie miała na myśli małego baru, a restaurację znajdującą się pod Paryżem, której specjalnością są dania z owoców morza, wykwintne desery, a do każdego lunchu, za który należy zapłacić około 200 złotych dodawany jest szampan. Kiedy fatalna pomyłka wyszła na jaw, przedstawiciele Michelin przeprosili właścicieli kawiarnii i restauracji, a na stronie wyróżnienia zmieniono adres na właściwy.
Jednaak przedtem, przez około tydzień, lokal w Bourges cieszył się ogromną popularnością wśród osób spragnionych wyjątkowych doznań kulinarnych. Ludzie masowo dzwonili z prośbami o dokonanie rezerwacji, ekipy telewizyjne i dziennikarze próbowali umówić się na wywiad. Jak duże było ich zdziwienie, gdy okazało się, że ta wspaniała restauracja to tylko przydrożny bar z tanim jedzeniem, ceratami i plastikowymi meblami i klientami popijającymi piwo pod lasagne. Szybko jednak było jasne, że mieszkańcy i pracownicy bardzo cenią to miejsce.
Nigdy nie marzyłam o takim wyróżnieniu, ale w gotowanie wkładam całe moje serce - powiedziała kucharka Penelope Salmon w rozmowie ze zdezorientowanymi mediami.
To miejsce jest warte nie tylko jednej, ale dwóch gwiazdek - powiedział stały klient w rozmowie z francuską telewizją.
Pomyłka zakończyła się dobrze, zarówno właścicielka kawiarni z Bourges jak i Aymeric Dreux spod Paryża przyznali, że śmiali się do upadłego. Co więcej, szef docenionej gwiazdką restauracji zaprosił Jacquet na kolację i obiecał, że jeśli będzie w Bourges, wstąpi do niej na lunch i szklankę piwa.
Oceń artykuł
